image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie mogę za to ręczyć. Nie mam jej wystarczająco
długo, by o tym wiedzieć - odparowała Sarah. - A więc
musimy to sprawdzić.
Na wypadek, gdyby zamierzaÅ‚ wypróbować Minet­
te od razu, Sarah ruszyła do wyjścia mówiąc:
- W porządku, możemy jechać.
OtworzyÅ‚a drzwi i wyszÅ‚a z psem prosto na oÅ›lepia­
jące słońce. Kabriolet połyskiwał tuż za bramą, kilka
jardów od stróżówki.
Nie mogła się powstrzymać, żeby nie rozejrzeć się
bojazliwie dookoła.
- A co z Claudią? Nie byłoby chyba dobrze, gdyby
zobaczyła nas razem.
- Dzisiaj zapomnij o Claudii - rzekÅ‚ krótko, otwiera­
jąc samochód.
74
"Nie bÄ™dzie Å‚atwo" - pomyÅ›laÅ‚a, siadajÄ…c na nieska­
zitelnie biaÅ‚ym skórzanym fotelu, zajmowanym za­
zwyczaj przez tę damę. Wydawało się jej, że czuje
woń drogich perfum Claudii. Garrick pochylił się, by
pomóc jej zapiąć pasy. Nie potrafiła sobie poradzić z
nieznanymi zapięciami.
- Pozwól, że pomogę - mruknął, a ona nie mogła się
powstrzymać od cofnięcia ręki.
Ich twarze zbliżyły się jednak. Garrick odgarnął
nagle jej włosy, pogładził długimi palcami policzek i
odwrócił jej twarz ku sobie. Jego dotyk zdawał się
palić jej skórę, ale gdy ich oczy spotkały się, poczuła,
że nie może się ruszyć. Nie pocałował jej jednak.
Zamiast tego przez jego twarz przemknÄ…Å‚ peÅ‚en saty­
sfakcji uśmiech.
Zrozumiała, że drażni się z nią - niezdarną, naiwną
dziewczynÄ… - i gwaÅ‚townie oparÅ‚a siÄ™ o fotel. PrzekrÄ™­
cił kluczyk w stacyjce i gdy ukradkiem spojrzała na
niego, wciąż wyglÄ…daÅ‚ na zadowolonego z siebie. Mil­
czeli i Sarah była pewna, że Garrick słyszy bicie jej
serca. Desperacko próbowała coś powiedzieć, ale to on
przemówił pierwszy.
- Minette znakomicie przeszÅ‚a pierwszy test, niepra­
wdaż? - skinął głową w stronę psa, który zwinął się w
kłębek na tylnym siedzeniu.
Sarah nie odpowiedziała.
Na rozwidleniu prowadzÄ…cej przez wrzosowisko
drogi zwolnił, wcisnął przycisk, który opuszczał dach,
i spytał:
- Którędy po stołeczki?
75
Czar prysnÄ…Å‚.
- W prawo - jej głos był już normalny, choć puls
jeszcze nie.
76
5.
Wszystko to było tak nagłe i niespodziewane, że nie
mogła wprost uwierzyć, że przemierza wiejskie drogi
z Garrickiem Ravenem u boku.
Mimo że dach samochodu był odsunięty, poczucie
izolacji od świata pogłębiło się, gdy Garrick włączył
jakÄ…Å› muzykÄ™. By uÅ‚atwić innemu samochodowi mija­
nie, zjechaÅ‚ na chwilÄ™ na bok i zanim znowu skoncen­
trował się na drodze, uśmiechnął się do niej.
- Podoba ci siÄ™?
Było to może nieładnie z jej strony, ale nie mogła
siÄ™ powstrzymać od podejrzliwoÅ›ci wobec tego nowe­
go, sympatycznego Garricka.
- Tak, gitara kasyczna to mój ulubiony instrument. -
Rozpoznała melodię, którą często grywał Tris.
Kiwnął głową, jakby właśnie zdała jakiś tajemniczy
test.
- A musicale? Mam nagranie kilku ulubionych.
- Tak, to jedyna rzecz, jakiej brak mi w Exmoor.
Teatry! Studiując odwiedzałam je bardzo często.
Omówili ostatnie przedstawienie i ku jej zdumieniu
okazaÅ‚o siÄ™, że majÄ… podobny gust. RóżniÅ‚o ich głów­
nie to, że on chodził zwykle na premiery. Wyobraziła
sobie ich oboje, oczywiście, w strojach wieczorowych,
przybywajÄ…cych na rozpoczÄ™cie najnowszego spekta­
klu Lloyda Webera...
- Kiedy wracasz do wielkiego miasta? - spytał.
Ze wstrząsem powróciła na ziemię.
- Nie wracam, jeśli to będzie zależeć ode mnie. Zbyt
mi siÄ™ tu podoba.
77
- Jesteś o wiele za młoda na to, by być tytanem
pracy.
- Och, lubię malować i nie uważam tego za pracę.
Poza tym chcę sobie wyrobić markę. Było naprawdę
niewiele kobiet pejzażystek najwyższej klasy. I zbyt
wielu ludzi mówiło mi, że to obecnie niemożliwe.
- Ach, znowu ten upór. - Był to pierwszy przypadek,
gdy nawiÄ…zaÅ‚ do ich wczeÅ›niejszych, niezbyt przyje­
mnych spotkań. To sprawiło, że stała się czujna.
- Utrzymujesz siÄ™ sama?
- Nie, ale zamierzam. Matka nalegaÅ‚a, bym ukoÅ„­
czyła bardzo praktyczny kurs gotowania, na wypadek,
gdyby moja sytuacja stała się rozpaczliwa.
- JesteÅ› strasznÄ… dziewczynÄ… - mruknÄ…Å‚.
- Również mój ojciec chciał, żebym mu pomagała.
Jest architektem specjalizujÄ…cym siÄ™ w odbudowie sta­
rych budynków. Wolałam jednak być niezależna. -
Mówiła mu to wszystko tylko po to, by nie myślał, że
potrzebuje jego pomocy.
- Więc stąd biorą się twoje uczucia dla budynków,
które tak pięknie wyraziłaś, malując zamek Windy-
combe! Sprzedałaś go już?
Najwyrazniej wciąż próbował zdobyć ten obraz dla
Claudii i wyglądało na to, że nie zamierza się z niczym
liczyć.
- Nie. Zamierzam namalować jego letnią wersję
podczas wakacji. Zatrzymam obie. - Miała nadzieję, że
Claudia pozwoli jej tu zostać dostatecznie długo.
- Znajdę sposób, by je zdobyć. Zobaczysz.
- Do tej pory nie udało ci się - odparła z równą
determinacjÄ….
78
- Nie jesteÅ› chyba jednÄ… z tych przerażajÄ…cych femi­
nistek, prawda?
- Czy wyglÄ…dam na takÄ…?
- Och, nie. Absolutnie nie. Ale mówisz czasami,
jak byÅ› byÅ‚a jednÄ… z nich. Choćby caÅ‚a ta twoja samo­
wystarczalność.
- Nie zamierzam przestać być kobietą, bez względu
na to, czy będę zauważona, czy nie.
- Być kobietą! Jakież to osobliwe! - zakpił, jakby nie
wierzył w ani jedno słowo.
Odwróciła się urażona i zauważyła, że są już prawie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl