Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dziękuję, Adamie. - Nie ma za co. Maria zastanawiała się nad czymś przez chwilę. - Macie jakieś plany na przyszły wtorek? Adam popatrzył na swoją dziewczynę. Iris pokręciła głową. - Nie - odpowiedział. - Mo\e byście wpadli o tej samej porze co dzisiaj - poprosiła Maria. - Będziemy z inną, trochę bardziej zaawansowaną grupą ćwiczyć paso dobie. Carlos raczej nie wróci do tej pory, a po tym, jak trenowaliście z Ines, trudno byłoby mi znalezć lepszego partnera ni\ ty. Adam znów spojrzał na Iris. - Jak myślisz? - Ja bardzo chętnie przyjdę popatrzeć. - Przyjdziemy - powiedział. - No to jesteśmy umówieni - ucieszyła się Maria. - Zostawię was ju\, bo za piętnaście minut mają się zjawić Melanie z Ethanem, a ja od śniadania nic nie miałam w ustach. Uściskała Iris, pomachała ręką Adamowi i zniknęła w przylegającym do sali pokoju, który słu\ył jej i Carlosowi do odpoczynku w przerwach między zajęciami. Na korytarzu Iris spojrzała na schody i trochę się wystraszyła. - Schodzić będzie chyba trochę trudniej ni\ wchodzić, prawda? - Chyba tak - zgodził się z nią Adam. - Mo\e będzie lepiej, jeśli cię zniosę. - Nie wygłupiaj się. - Dlaczego? Przecie\ ju\ raz niosłem cię na rękach. - Ale wtedy nie było innego wyjścia, a teraz jakoś sobie poradzę. - Wolałbym nie ryzykować. - Będę uwa\ać - obiecała. Adam uznał, \e będzie jej o wiele łatwiej, jeśli Iris zostawi kule na górze i oprze się na jego ramieniu. Myślała nad tym przez chwilę i w końcu przyznała mu rację. Szli bardzo wolno i ostro\nie, robiąc dłu\sze przerwy na półpiętrach. - No, udało się - powiedział Adam, gdy dotarli na parter. - Skoczę na górę po kule. - Tylko uwa\aj, jak będziesz schodził! - zawołała za nim, stojąc na zdrowej nodze i opierając się ramieniem o ścianę. Zanim wrócił, otworzyły się drzwi wejściowe i ukazała się w nich Melanie, a za nią jej partner. - Cześć, Iris! - zawołał Ethan. - Cześć - rzuciła Melanie dosyć niepewnym głosem. - Cześć - powiedziała Iris, uśmiechając się do niego, a na nią starając się nie patrzeć. Miała jeszcze \ywo w pamięci, jak Melanie zachowała się tamtego wieczoru. - Co z nogą? - spytał. - W porządku. - Gdy poruszała stopą, czuła jeszcze ból, ale lekarz uprzedził ją, \e tak będzie, więc specjalnie się tym nie przejmowała. - A łokieć? - Ju\ prawie zapomniałam, \e był stłuczony. - Długo musisz chodzić w gipsie? - spytała Melanie. Iris popatrzyła na nią i zanim odpowiedziała, chwilę się zastanawiała, czy zadała to pytanie z troski, z grzeczności, czy po prostu chciała wiedzieć, jak długo jej konkurentka będzie wykluczona z przygotowań do turnieju. Troskę od razu wykluczyła, o grzeczność raczej te\ jej nie podejrzewała, pozostawał więc trzeci powód. Ale w wyrazie twarzy Melanie było coś takiego, \e Iris pomyślała, \e mo\e się myli. - Jeszcze dziesięć dni - odpowiedziała. - Razem trzy tygodnie. Adam tymczasem zszedł na dół z kulami i przywitał się z Ethanem, zupełnie lekcewa\ąc Melanie. - A właśnie! - Iris popatrzyła na Ethana. - Ja ci nawet nie podziękowałam za podwiezienie do szpitala. - Nie ma za co. Ka\dy by to zrobił. W tym momencie Iris odruchowo zerknęła na jego partnerkę, ale nie zobaczyła jej twarzy, poniewa\ schyliła głowę. - Nie ka\dy - rzekł Adam, zerkając znacząco na Melanie. - Maria ju\ chyba na was czeka. - Iris poczuła, \e atmosfera zrobiła się nieprzyjemna. - Cześć, miłego treningu - rzuciła, biorąc od Adama kule. - Cześć - odpowiedzieli niemal jednocześnie Ethan i Melanie. Ona pierwsza ruszyła po schodach, ale kiedy dotarła do półpiętra, zatrzymała się i odwróciła. - Iris! Przepraszam cię. Okropnie się wtedy zachowałam. Iris była tak zaskoczona, \e nie miała pojęcia, jak zareagować. Nie potrafiła się zdobyć na to, by przyjąć przeprosiny i powiedzieć, \e nic się nie stało. Uwa\ała, \e Melanie nie zasłu\yła sobie na tak łagodne potraktowanie. - Nie przypuszczałam, \e coś ci się stało. Myślałam, \e to tylko niegrozny upadek - tłumaczyła się Melanie. - Mimo to nie powinnam się tak zachowywać. Iris była niemal pewna, \e słyszy w jej głosie poczucie winy. - W porządku - powiedziała. - Naprawdę cię przepraszam. Uwierz mi, \e nie wiedziałam. - Wierzę. - Iris zdobyła się nawet na uśmiech. - Uwa\ajcie na schody! - zawołała za wchodzącymi na górę Melanie i Ethanem. Odczekała, a\ zamkną się za nimi drzwi na trzecim piętrze. - Słyszałeś to?! - zwróciła się do swojego chłopaka. - Przeprosiła mnie. - Byłoby szczytem wszystkiego, gdyby tego nie zrobiła. - A jednak nie spodziewałam się tego po niej. - Chodz, idziemy do samochodu. Nie będziemy stali godzinami w korytarzu. - Adam otworzył przed nią drzwi. Tym razem udało mu się zaparkować pod samą szkołą, nie musieli więc iść daleko. - Słuchaj, a mo\e ona nie jest wcale taka straszna - powiedziała, kiedy udało jej się wreszcie przy pomocy Adama usiąść wygodnie w samochodzie, co nawet przy maksymalnie odsuniętym do tyłu siedzeniu pasa\era nie było łatwe. - Mo\e po prostu wszyscy się do niej uprzedziliśmy, ona poczuła, \e nie jest przez nas akceptowana, i takie jej zachowanie to nic innego jak reakcja obronna. - Nie sądzę. Według mnie, jest rozkapryszoną, zapatrzoną w siebie panienką z dobrego domu, i tyle. - A jeśli się mylisz? - Nie rozumiem. - Mo\e dajmy jej szansę. Spróbujmy nie okazywać, \e jej nie lubimy, i zobaczymy, jak się wtedy będzie zachowywać. Adam wzruszył ramionami. - Co o tym myślisz? - spytała Iris. - Teraz myślę tylko o tym, \e jestem strasznie głodny. Jedziemy na pizzę? - Jasne. 14 Wychodząc z gabinetu lekarskiego, Iris miała smętną minę. - Coś nie tak? - zaniepokoił się Adam, który czekał na nią w holu. - Widzę, \e zdjęli ci gips, to najwa\niejsze. - Nie, rentgen wyszedł dobrze. Doktor powiedział, \e wszystko jest w porządku. - Więc czemu jesteś taka smutna? - Myślałam, \e kiedy mi zdejmą gips, to ju\ będzie po wszystkim, a tymczasem muszę jeszcze przez tydzień chodzić o kuli - poskar\yła się Iris. - Wprawdzie tylko jednej, ale mimo wszystko... - Co to jest tydzień?! Popatrz, jak szybko minęły te trzy ostatnie. Nie spodziewałaś się chyba, \e po zdjęciu gipsu od razu będziesz mogła ćwiczyć paso dobie. - No właśnie... Wiedziałam, \e nie od razu, ale nie spodziewałam się, \e będę musiała czekać tak długo. - Ile? - Miesiąc! Wyobra\asz to sobie? Miesiąc! Adam, chcąc pocieszyć Iris, próbował się uśmiechać, widać było jednak, \e te\ jest trochę rozczarowany. - Nie będzie tak zle - powiedział. - Zostaną nam jeszcze prawie trzy miesiące. To mnóstwo czasu. - Tak. - Pokiwała głową. - W tym czasie babcia Melanie być mo\e nauczyłaby się tańczyć cza - czę na linie, ale ja, niestety, nie jestem taka zdolna. A poza tym, i to jest najgorsze, nawet kiedy ju\ zacznę tańczyć, będę musiała, przynajmniej na początku, uwa\ać na kostkę i ją oszczędzać. - No to będziesz uwa\ała. - Adam! Jak mo\na tańczyć, oszczędzając kostkę? - Nie wiem, ale będziesz musiała spróbować. - Popatrzył jej w oczy. - Chyba \e... - Chyba \e co?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|